piątek, 24 października 2014

Sens życia według LG

We wrześniu ubiegłego roku postanowiłem rozpisać nowe modele LG. Żeby pomóc Wam w ich identyfikacji. Wtedy na rynku panowały modele o oznaczeniach handlowych L3, L5, L7 i L9 (im wyżej tym mocniejszy model). Szybko okazało się jednak, że część modeli obsługuje dwie karty sim i modele te różnią się wyglądem a co za tym idzie takie akcesoria jak pokrowiec nie znajdują zastosowania. Podobnie jest z częściami, digitizery są odmienne od części użytych w "jednokartowych" telefonach. Wyświetlacze to już same hurtownie mają kłopot z klasyfikacją części.

Wkrótce pojawiły się modele drugiej generacji i do każdego dopisano rzymską dwójkę czyli L1 II, L3 II, L5 II, L7 II, L9 II. Oczywiście równocześnie pojawiły się wersje dual sim, znowu niepodobne do tych z jedną kartą sim. Zamieszania z pokrowcami ciąg dalszy.

To wszystko działo się w poprzednim roku, a teraz mamy L30, L50, L70, L90 niby podobnie ale są jeszcze LG F50, F60, F70, L Fino, L Bello, G Vista itd.

Dziś skasowałem roboczy dokument z rozpiską, traci to sens, sam jeden nie ogarnę pomysłów szalonych naukowców z LG.



Naprawdę nikt już nad tym nie panuje. W ciągu roku wypuszcza się aż dwie serie nowych telefonów. Klienci biorą je w umowach na 2 lata, co powoduje, że zanim je spłacą będą do tyłu o kilka (cztery lub pięć) generacji telefonów.

Producenci akcesoriów nie są w stanie wyprodukować pokrowców do modeli. Model często jest albo za nowy albo za stary. Tak nie powinno być.

Chyba trochę za szybko pędzi nasz kolorowy świat pełen reklam.


sobota, 11 października 2014

Pierwsze pieniądze zarobione na blogu

Uroczyście zawiadamiam, że zarobiłem pierwsze pieniądze dzięki Google.



Dziękuję, teraz muszę się zastanowić, w jaki sposób je wydam. Muszę zrobić listę.

sobota, 4 października 2014

Sony: Xperia dogania serię Galaxy Samsunga

Podczas moich studiów w Olsztynie pierwszy raz spotkałem się z telefonem komórkowym firmy Sony. Kolega posiadał Sony J5 i zachwałał jego przestrzenny, polifoniczny dźwięk. Sam osobiście wtedy miałem legendarną Nokię 3310, buzzer której nie wydawał tak cudownego brzmienia. Moja Nokia grała niczym kartka z pozytywką czy pamiętne zegarki elektroniczne z melodyjkami. Tak, "gimby nie pamiętajo" ale ja miałem 30 lat temu taki zegarek, który wygrywał 7 melodii.



Sony oferował wtedy modele J5, J6, J7, J70 oraz kozacki Z1. W 2002 roku japońska firma Sony połączyła swoje siły ze szwedzkim Ericssonem. Powstały pierwsze "wpólne" modele - telefony z kolorowym wyświetlaczem, w tym pierwsze biało-niebieskie cudo - T68i - z dołączanym aparatem! 


Ja zapamiętałem modele Sony Ericssona, jako te, które ciągle gubiły zasięg. Przejęły chyba tą własność od produktów firmy Ericcson. Były bardzo delikatne, zwłaszcza w porównaniu z Nokią. Jednak pchały rozwój sprzętu mobilnego, zaś inni producenci z pewnością zazdrościli niektórych rozwiązań.

Nie wierzycie? Przypomnę model z 1999r. Dokładnie 15 lat temu Ecisson wprowadził na rynek pierwszy smartfon, pracujący pod kontrolą systemu operacyjnego Symbian. Ericsson R380.


Mieliśmy później wersję z kolorowym ekranem - Sony Ericsson P800.


Ja wspomnę kilka urządzeń, które sam używałem - Sony Ericsson T610i - wbudowany aparat, czarny fortepianowy kolor obudowy, odtwarzał dzwonki w formacie midi - mogłem posłuchać utwory Chrisa Hüelsbecka - soundtrack z kultowej gry na Amigę - Turrican II.




Potem miałem K700, który miał aż 40 MEGABAJTÓW pamięci i odtwarzał MP3, do tego aparat 1,3 MPIX z lampą! Zmieniłem go na W810i, który w komplecie miał 1GB kartę pamięci, aparat 2 MPIX i robił wyraźniejsze zdjęcia niż Nokia 6500 Slide z aparatem 3,2 MPIX i obiektywem Carl Zeiss. Poniżej jedno z moich prywatnych zdjęć.


Przenieśmy się do czasów obecnych. Teraz firma istnieje tylko pod szyldem Sony. Wypuszcza lepsze lub gorsze smartfony, klasycznych telefonów w ofercie już nie ma.

Seria Xperia w numeracji dogania sztandarowe modele Samsunga Galaxy. Xperia Z pojawiła się w lutym 2013 roku, Z1 w październiku jeszcze tego samego roku. Z2 w marcu 2014 roku, najnowszy model Z3 we wrześniu 2014r. Szybko, nawet bardzo. Tylko czy na pewno są to następne i na tyle rozbudowane modele, by nazywać je kolejnym numerkiem?

Zobaczmy co się dzieje w niższych seriach. Seria E, czyli najprostsze rozwiązania - mamy model E, E1 i nagle E3. Z pośpiechu zapomniano o wprowadzeniu modelu E2.

Seria M: model M i od razu M2. M3 jeszcze nie ma, M1 nie było i nie będzie.

Serie L, V - na razie tylko po jednym modelu.

Seria C: C i od razu skok do C3.

Seria T: T (James Bond), brak modelu T1, niezany na naszym rynku T2 i już obecny T3.

Seria A: Na razie nie znane w Polsce: model A i A2.

Seria Compact, czyli mini. Tak jak Samsung ma swoje Galaxy S i Galaxy S mini, jak LG wprowadziło G2 i G2 mini, Sony ma również, od momentu wypuszczenia na rynek Z1, model Z1 compact. Wersji compact brakuje przy Z2, ale już przy Z3 jest Z3 Compact. 

Z uwagi na pechową cyfrę 4, podejrzewam, że na początku roku 2015 powstanie Z5 i Z5 mini. A na jesieni 2015 już Z6 i Z6 mini. Samsung w tym czasie dojdzie do Galaxy S6 i S6 mini, a Apple dalej będzie miało swojego iPhone 6 i iPhone 6 Plus. No może doda literkę S na końcu, bo na przykłąd poprawi wyginające się obudowy.

Nie wierzycie, że liczba 4 jest pechowa? Producenci telefonów komórkowych zaś tak. Unikają tej cyfry w oznaczeniach jak tylko mogą. Ile modeli Nokii ma liczbę 4 w nazwie? Ja kojarzę tylko 3410 i 5140. Mieliśmy serię 1xxx, 2xxx, 3xxx, 5xxx, 6xxx, 7xxx, 8xxx, 9xxx. Ale 4-ki na początku: NIGDY! Samsung: Galaxy S (i9000), SII (i9100), SIII (i9300), S4 to od razu i9500 a w zasadzie i9505, nie powstał model i9400. Przy modelu S5 zmieniła się polityka nazewnictwa i z SGH przeszliśmy do SM. Dlatego nazwa kodowa zamiast brzmieć SGH-i9600 ma oznaczenie SM-G900. Czemu 900? Następny, S6 jaki będzie miał symbol? G910? G1000? W którą stronę pójdą inżynierowie, a w którą marketingowcy Samsunga? Tego nikt nie przewidzi.

Nadążacie za tym wszystkim? Ja już od kilku lat nie.

Ciekawe, czy gdyby zapytać o funkcje modelu Z2 mini Radę Nadzorczą Sony, ktoś wiedziałby, że taki model nie powstał.

Quo vadis świecie nowych technologii?

piątek, 3 października 2014

Nokia nie jest już synonimem solidności

Przez wiele lat marka Nokia znaczyła wiele nie tylko w Polsce ale w całej Europie. Fińska firma zrewolucjonizowała podejście do obsługi telefonów, uprościła je, tworząc intuicyjny interfejs przyjazny dla każdego użytkownika. Stała się liderem na rynku telefonów komórkowych, wytaczała nowe trendy.



Coś jednak poszło nie tak, osłabła pozycja firmy, ograniczono ilość produkowanych urządzeń, jakość telefonów spadła. Ostatnie produkty Nokia jak Lumia to "ostatnie podrygi konającej ostrygi". A "zwykłe" telefony mają się jeszcze gorzej.




Przykłady: 

Nokia Lumia 800 a także następne modele źle współpracuje ze słuchawką Bluetooth. Rozmowa jest ledwo słyszalna, tak na poziomie 1 na 10.

Oprogramowanie Windows Phone w wersji 7,5 czy 7,8 jest niedopracowane, ma liczne błędy, zwłaszcza przy dodanym brandzie operatora.

Klasyczne telefony mają o wiele gorsze parametry niż modele sprzed 4 czy 5 lat.

Hybryda Nokia X czy XL to również nie jest to, czego oczekiwano od Nokii (systemu Android).

Nokia 108, pomimo tego, że ma aparat, obsługuje kartę pamięci, dwie karty sim, to nie obsługuje MMSów i nie można połączyć się z Internetem.

Nokia 225, w niej Bluetooth służy tylko do wymiany danych. Słuchawka Bluetooth czy zestaw głośnomówiący Bluetooth nie zadziała. O czym dowiedziałem się niedawno i z góry wszystkich użytkowników tych obydwu telefonów przepraszam. Sprzedawałem produkt nie zdając sobie sprawy z ich ograniczeń.

Taka polityka firmy doprowadza do jednego - marka na tym dużo traci. Ostatni klienci odchodzą, sprzedawcy zaczynają być podejrzliwi. Wszak to oni odpowiadają przed klientem w pierwszej kolejności.

Zanim zamówię następny model od dystrybutora, zapytam się pisemnie, czy ma oczekiwane przeze mnie funkcje.

Może Microsoft odbuduje pozycję firmy Nokia, tak jak wcześniej Bill Gates wyciągnął rękę w stronę Steve'a Jobsa i Apple, o czym pewnie nieliczni użytkownicy iPhone wiedzą.

Heyah - czas zmienić operatora

Jak pewnie wiecie, od dawna korzystam z usług sieci Heyah czyli w zasadzie T-Mobile Polska (dawna Era). Ja i moi bliscy mamy w tej sieci kilka numerów na kartę a nawet abonament "bez limitów".



Niestety liczba minusów przesłoniła plusy korzystania z tej sieci i muszę zastanowić się nad wyborem innej. Każdy z Was pewnie miał podobny problem, nie jest to co prawda koniec świata ale pewne utrudnienie zwłaszcza gdy dotyczy całkiem dużej grupy numerów.

Heyah - brak możliwości przedłużenia ważności konta na rok

Co mnie denerwuje - najmłodszy z rodziny, otrzymał telefon, a wraz z nim numer prepaid w sieci Heyah. Oczywiście szybko okazało się, że obecna taryfa "dniówki" uniemożliwia uruchomienie usługi "ważność konta na rok". W związku z tym 20 zł, którą to kwotą muszę zasilać konto co miesiąc w zasadzie przepada, bo tych pieniędzy on nie wykorzystuje, gdyż telefon ma tylko do kontaktu w drugą stronę (to reszta rodziny do niego dzwoni raz na jakiś czas).

Ważność konta na rok, usługa bądź co bądź płatna od jakiegoś czasu w sieci Heyah, dotyczyła tylko starszej taryfy: "nowa taryfa Heyah". Nie da się zmienić taryfy "dniówki" na opisaną powyżej, zostaje więc zmiana operatora.

Chyba więc skorzystam z oferty Orange i w prepaid uruchomię rok ważności konta, przez wysłanie SMS o treści START pod numer 8002. Ewentualnie uruchomię starter w sieci Play ale "ten z kalendarzem" czyli właśnie rok ważności konta. Gdzie starter kosztuje 5zł, potem doładuje 5zł i mam spokój na rok.

Heyah i denerwujące Granie na czekanie czy Granie na czekanie bez limitu

Kolejna sytuacja decydująca o zmianie operatora. Włączanie usługi "granie na czekanie" - dzieje się tak niestety nie tylko w sieci Heyah ale w innych sieciach również. Operator non stop sam włącza usługę, która jest za darmo tylko przez miesiąc a potem co miesiąc naliczane są opłaty - nie zauważysz w porę, to masz "w plecy" co miesiąc parę złotych. 

Sieć T-Mobile ma dwa rodzaje tej usługi. Aby wyłączyć "Granie na czekanie", wysyłamy bezpłatnego SMS-a o treści NIE na numer 80333. Natomiast "Granie na czekanie bez limitu", wysyłamy bezpłatnego SMS-a o treści NIE na numer 80444. W pierwszym przypadku operator co miesiąc pobiera opłatę 2 zł brutto, w drugim 4,99 zł. Przypadki włączania tej usługi są notoryczne. Co chwila pomagam, głównie starszym osobom, które przychodzą do nas do punktu nieświadome, że operator im "coś" włączył. Kilka złotych w skali całego kraju robi ogromną sumę. Może czas poruszyć szerzej ten problem i złożyć zbiorową skargę do UOKiK?

Poniżej link do regulaminu „GRaNIE Na CzEKaNIE" / „SzaFa GRa”

Problemy z włączaniem usług

W sieci Heyah, w taryfie "nowa taryfa Heyah" jest dostępna usługa darmowego rozmawiania w sieci. Warunek - musimy wpisać odpowiednią kombinację cyfr i znaków, poczekać na odpowiedni komunikat, doładować kwotą 30zł i znowu odczekać na komunikat z sieci. Potem przez 30 dni cieszymy się darmowymi rozmowami w sieci.

Napotkane problemy - operator regularnie opóźnia włączanie usługi (ma czas do 72 godzin), lub "zapomina" o jej uruchomieniu, co powoduje, wykonanie płatnego połączenia do konsultanta, które zawsze kosztuje nas kilka złotych. Operator również, zapominał o poinformowaniu o wyłączeniu powyższej usługi, co narażało klientów na szybkie wydzwonienie posiadanej kwoty. Stało się to na tyle nagminne, że tu również odstąpiłem do informowania klientów o takiej możliwości, ponieważ miałem z tego tytułu non stop reklamacje. Przypominam - my mamy tylko 4% marży na doładowaniach. Niezadowolenie klientów było niewymierne do osiągniętego zarobku z doładowań.

Płacimy za sprawdzenie stanu konta

Przypomnę, że sprawdzenie stanu konta w sieci Heyah i T-Mobile przy karcie przedpłaconej (nie wiem co lepiej używać: "prepaid" czy "karta przedpłacona"- obydwa określenia, to "koszmary" polonisty) kosztuje nas 0,04 zł. Niby nic a jednak w skali miesiąca i kraju - konkretna kasa na koncie operatora jest zaksięgowana. Jest to jedyny operator w Polsce, który pobiera opłatę za sprawdzenie stanu konta.

Cwani sprzedawcy z Biura Obsługi Klienta czy pracujący na śmieciowych umowach wyrobnicy zewnętrznych "Call center" zaproponują oczywiście nam abonament, bo taniej. "Nic bardziej mylnego" - jak mawia Radosław Kotarski (pozdrawiam!). Ja mam abonament w Heyah-u. Do tej pory byłem przekonany, wręcz zarzekałem się, że mam "Internet bez limitu"!!! W zasadzie Internet mam awaryjnie w komórce, bo mam smartfona, a jak pewnie niejeden z was zauważył, smartfon bez Internetu niewiele potrafi a w zasadzie jest bezużyteczny. Nie zawsze WiFi jest w zasięgu, stąd awaryjnie wziąłem w abonamencie najtańszy pakiet 500MB. Zazwyczaj nie przekraczałem tej ilości danych, bo w domu czy w pracy WiFi posiadam, lecz sytuacja losowa - pobyt syna w szpitalu zmusił mnie do zastanowienia. A otrzymane rachunki otworzyły mi oczy.

Internet w Heyah jest naprawdę drogi

Przy okazji pomogę również odpowiedzieć na częste pytanie klientów: "2GB Internetu - to ile to jest"? Otóż, syn mój starszy, początkujący youtuber, tylko w jednym dniu - 31.08 zużył 2 pakiety danych po 500MB, a w dniu 01.09. - 3 pakiety danych po 500MB. Łącznie przez 2 dni poszło 2,5 GB danych co kosztowało mnie 5*9zł.

Rozumiem, że możecie mieć inne stawki u różnych operatorów. Ale na pytanie ile potrzeba mieć netu w telefonie odpowiem: mi wystarcza pakiet 500MB, innym 2 GB dziennie może być mało.

Wniosek - byłem przekonany, że mam 500MB danych w abonamencie, po przekroczeniu których operator na tyle zwolni prędkość, że się zorientuję, kiedy to nastąpiło a nie odnowi mi pakiet i skasuje kolejne 9zł.

Wybrałem bowiem ofertę minimum - tj. 29zł rozmowy bez limitów (w praktyce okazuje się, że rozmawiam nie więcej niż 300 minut, wykorzystując telefon prywatnie i służbowo), i 9zł Internet, za MMSy i SMSy płacę. Wysyłam ich na tyle mało, że pakietu SMSów za 9zł nie kalkulowało mi się brać.

Kupując u operatora telefon zawsze przepłacasz

Oczywiście od dawna telefon kupuję za gotówkę, nie korzystam z ofert operatorów (abonament +komórka). Oferowane w "promocji" telefony za 1, 2 czy 3 zł brutto, to modele z niskiej półki. Najczęściej te, które za gotówkę kupicie od 100 do 199zł. Operator oczywiście poinformuje Cię, że masz bardzo drogi telefon. Przykład z wczoraj. Klient wycenia swój telefon na 400zł, tymczasem w elektromarketach sieciowych można go kupić za 179zł. Oczywiście na kwotę 400zł składa się: telefon, abonament, marża operatora, marża sprzedawcy (franczyzobiorcy, przedstawiciela, pośrednika). Dotyczy to nie tylko sieci Heyah/T-Mobile. Powyższy przykład dotyczył sieci Orange i telefonu Nokia z założoną blokadą simlock, która akurat z tamtego modelu nie jest prosta do usunięcia.

Co jeszcze przekłada się na niekorzyść kupowania telefonu u operatora - biorąc usługę z telefonem, w przypadku uszkodzenia telefonu, zostajemy pozbawieni narzędzia a za usługę płacimy dalej. Mało który operator może zaproponować nam telefon zastępczy a jak już zaoferuje, to z pewnością nie będzie to ten sam model. Oczywiście, kupując telefon za gotówkę, również nie możemy liczyć na telefon zastępczy. Jednak, ja uważam, że skoro podpisuję transakcję wiązaną (telefon plus usługa), to powinienem liczyć na zaniechanie naliczenia usługi na czas naprawy, bowiem w niektórych przypadkach telefon naprawiany jest wyjątkowo długo - telefony produkowane są w coraz to krótszych seriach i coraz szybciej następują braki w częściach. Niektóre serwisy sprowadzają części bezpośrednio z Chin.

Heyah problem z zasięgiem

Już o tym pisałem wcześniej - poszukajcie w archiwum bloga, zasięg w sieci Heyah (T-Mobile) pogorszył się znacznie. Przypomnę, wybrałem tego operatora, bo w naszym punkcie serwisowym, położonym poniżej poziomu gruntu, była to jedyna sieć, która miała wtedy zasięg. Od czasu powstania spółki Networks (wspólne nadajniki dla Orange i T-Mobile) jest tragedia. Non stop jestem poza zasięgiem. Zgłaszałem ten problem, zwłaszcza, że podpisałem umowę na świadczenie usług z operatorem, jednak po wymianie kilku maili, rozmowie z konsultantem otrzymałem tylko SMS mniej więcej o treści: "z naszej strony jest wszystko ok".

A niedawno mój znajomy przyszedł z telefonem Samsung Galaxy S4 mini czyli tym samym co posiadam aktualnie ja i w sieci PLUS miał zasięg 4G a ja takiego zasięgu nie mam w T-Mobile. Paradoksalnie przyszedł poskarżyć się, że ma problem zasięgiem w swoim telefonie.

Przypomnę, że przy każdej reklamacji operator sugerował, że muszę sobie naprawić telefon.

Czas więc na zmianę, tylko na co. Orange już przerabiałem, w Play ma mój wspólnik, zawsze jak do niego dzwonię, to coś tam bełkocze mi słuchawce, czyli pewnie tak samo jest z zasięgiem jak i u mnie, chociaż nie ginie do zera. Może Plus. Jednak muszę zmienić to wszystko hurtowo, co najmniej 5 aktywacji - abonamenty i prepaidy. A nowa oferta Plush nie wygląda tak ciekawie jak się zapowiadała. Ogólnie kolorowy chaos.

Jak macie jakieś pomysły, to piszcie w komentarzach, Facebooku, na maila, dzwońcie czy po prostu przyjdźcie osobiście.